Opowiadanie
-
Przy dworcu znajdował się mały skład złomu. W prowizorycznej budzie, oklejonej tekturą, skorodowaną blachą i innymi odpadkami, gruby mężczyzna katalogował ostatni transport, wyceniał i sprawdzał miejsce w magazynie. Można powiedzieć, że była to pewnego rodzaju enklawa. Gdzieś obok, śpiesznym krokiem podążali studenci, robotnicy, bezrobotni i Bóg jeden wie, kto jeszcze. Ludwik lubił swoją prace. Każdego…
-
Wiem, że zabrzmi to patetycznie z ust dziewiętnastolatka, ale jak zobaczyłem Michę i Grubego, to poczułem się jak „za starych dobrych lat”. Ćmiliśmy fajki pod pomnikiem tego, który zastał Polskę drewnianą, a pozostawił murowaną. Mało kto jednak pamięta, że oprócz cegły Kazek zostawił po sobie sporo nieślubnych dzieci. W każdym razie liczyliśmy nasze fundusze i…
-
– Wiesz już wystarczająco dużo. Zrobisz z tym, co chcesz. Ratuj moją córkę, może jeszcze zdążysz. Ta kobieta ją zniszczy. Wyciągnął do mnie dłoń, otrzepał popiół ze spodni i odszedł. Chciałem krzyknąć, coś powiedzieć, dopytać, ale zabrakło mi pary w gębie. Siedziałem w tym parku i miałem mętlik w głowie. Czemu mam ratować kogoś, kto…
-
Kamera STOP. Sentymentalny narrator tej opowieści za szybko dąży do smutnego finału. Terapeuta jak mantrę powtarzał mi, żebym starał się dozować wspomnienia. Ale sami wiecie. To jest jak narkotyk. Przeszłość lubi wciągać i pochłaniać, wsysać jak czarna dziura. Pominąłem kilka drażliwych szczegółów i popadłem w schemat. Sam się na tym łapię, że nawet reminiscencje ulegają…
-
Wybiegłem bez podkoszulka i omal nie zatoczyłem się na schodach. Frontowe drzwi stały na oścież otwarte. Słyszałem głośny płacz Ewki. Ogrodowe lampy oświetlały sylwetki kilkunastu osób. Zwolniłem. Bałem się tego, co zobaczę za tymi drzwiami. Mimo, że do wyjścia dzieliło mnie kilkanaście metrów, to każdy krok sprawiał mi ogromny wysiłek. Są w życiu człowieka takie…
-
– Układ jest taki – Ewka wstała – wyskakujecie z całej kasy, jaką macie przy sobie, plus te dwie butelki piwa, które chomikuje Gruby w plecaku. Spojrzeliśmy po sobie badawczo. Na naszych twarzach malowało się podniecenie, lekkie zażenowanie i nastoletni entuzjazm. Gdzieś tam wewnątrz coś krzyczało, żeby się z tej chorej zabawy wycofać. Chciałem Ewkę…
-
Są takie miejsca, które znaczą więcej. Stare topole wygięte pod naporem wiatru, drabina, po której niegdyś wspinali się młodzi kochankowie, rozstaje dróg, ścieżki, polany. Teraz wracam, wodzę palcem po niewidzialnej mapie wspomnień. Odwiedzam dobrze znany las. Nie ma już śladu zwalonego pnia, gdzie po raz pierwszy poczułem ciepło kobiety. Ścieżki jakby trochę pozarastane, kłują mnie…
-
Bezwzględna cisza. Przerażająca. Nie czuję nic, nie widzę nikogo. Jestem zawieszony w pierdolonej próżni, czarnej dziurze, która mnie pochłania i zżera. *** Nie wiem, ile to trwało. Nie wiem, ilu nas było. Połączone dusze, duchowa więź, spełnienie. Tak nam się przynajmniej wydawało. Już pamiętam, kto siedział w tej zapchlonej szopie. Byłem ja, Ewka, Damian, Michał…
-
Musiałem zapalić. Otworzyłem szeroko okno w drugim pokoju. W pomieszczeniu obok ułożyłem dziewczynę, która nadal była nieprzytomna. Z jednej strony czułem ulgę, że nie zawahałem się nawet na chwilę w swym zbrodniczym, aczkolwiek według mnie koniecznym czynie, z drugiej zaś strony mnożyły się dylematy. Jeśli zabiłem, będą mnie szukać, jeśli nie zabiłem i tak będą…