Poezja
Kiedyś pisałem wiersze, ale jak widać poniżej nie był to super udany etap mojej błyskotliwej kariery pisarskiej. Można sobie poczytać, ale traktuje te wierszyki bardziej jako pamiątkę. Lektura dla odważnych. 😉
-
Nie został nawet ślad po naszych straconych pozycjach. Trzeba od nowa szorować kostkę brukową. Szorstki poniedziałek ewokuje głupie nadzieje dnia poprzedniego i jeszcze go poprzedzającego. Ładna wtedy była pogoda ale nikt nie zauważył. Bryza i słońca łagodne są tylko wirtualne tam księżyce są jaśniejsze tam słońce ogrzewa i nie parzy tam pęta przewodów i tryb…
-
otwieram swoje małe okno nic tam nowego seks, dragi i wypłowiały rock&roll nie mam już tylu lat by się zachłysnąć buntem wspominam to miło ale bez przesady jest jak jest lepiej nie będzie bo odebrano nam prawo do marzeń do bruku, do iluzji do kolorowych obrazków z ładnymi cytatami które nauczą nas żyć brak dystansu…
-
karuzela, karuzela życie ciąży i nabiera świat się skończy runą bloki karuzela, karuzela na wymioty już się zbiera i tak w kółko na omdleniu udawaniu kogoś kim się nie jest
-
idę Szewską Kraków śpi z klubów wypełzają pijani mury zimne światła brak jakoś się tak skurwił ten nasz mały świat
-
Pociągam łyk, jeden, drugi. Wciąż nie widać dna. Tylko jakieś fusy ciągle krążą, wirują nie dają spokoju. Palę. Papieros za papierosem. Dym ulatuje, ogień się tli, tylko z tych płuc jakby nic nie ubywa. Płytki oddech, żółć zostaje. Patrzę na siebie, na sine dłonie. Nic mi to nie mówi. Szukam rozpaczliwie bandaży. Żeby zakryć, żeby…
-
Codziennie. Te same rytuały. Wschód, zachód, południe. Lewa, prawa, prawo-lewa. Prysznic, dnia i nocy zmywanie. Do szamba. Trafiają upadłe marzenia, nadzieje, pocałunki i rozkosz. Przychodzi cisza. Błoga, nienaruszona, niemrawa, nieporuszona. Szoruję, drapię, namydlam. Chcę zmyć rany, zatuszować szamponem i pianą. Zmieniam spodnie, bieliznę, uśmiecham się trupio do ludzi. Wszyscy mnie znają, ja nie kojarzę nikogo.…
-
Siedzieliśmy razem na skraju świata. Obok dymiły kubki z gorącą herbatą. Wypatrywaliśmy tej jednej, spadającej gwiazdy. Przez całą noc. Potem robiło się chłodno i herbata była gorzka. Siedzieliśmy razem nad przepaścią. Most już dawno się skruszył, deski spróchniały. Zostały resztki marzeń i pragnień – że można przejść na drugą stronę. Potem obsuwał się grunt, a…
-
pobaw się zardzewiałą rozstaw jej szerokie tryby, utoń w pełnych biodrach fosforowe słońce łaknie brudu piecze… parzy! Piecze! Parzy! maska ładna pleciona mosiężnym kwiatem wygięty grymas wgięty i odgięty w środku substytut reakcji ruchy tępe odpada noga kawałek ucha cha cha ha śmieje się igrzysko aplauz, orgazm jeszcze kurwa jeszcze! rozleciała się – głowa w…