fbpx

Kanalizacja

Codziennie. Te same rytuały. Wschód, zachód, południe. Lewa, prawa, prawo-lewa. Prysznic, dnia i nocy zmywanie. Do szamba. Trafiają upadłe marzenia, nadzieje, pocałunki i rozkosz. Przychodzi cisza. Błoga, nienaruszona, niemrawa, nieporuszona.

Szoruję, drapię, namydlam. Chcę zmyć rany, zatuszować szamponem i pianą. Zmieniam spodnie, bieliznę, uśmiecham się trupio do ludzi. Wszyscy mnie znają, ja nie kojarzę nikogo.

cześć
dzień dobry
jak masz na imię?

Uciekam pod strumień Vincenza. W opary. By się udusić, bez pary.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*