rozmowy z psem

notki codzienne: rozmowy z psem

Czwarta trzydzieści. No nic – myślę – w ciągu najbliższych trzech godzin i tak nie zasnę, a potem już świta. Idę po kawę. Zamykam drzwi, wspieram się o parapet, już mam odpalać papierosa, ale ktoś puka do drzwi. Otwieram. A to Fifa. Fifa to pies.
– No siema. Nie możesz spać?
– Tak jakoś wyszło.
– No to witaj w klubie.
Idziemy na balkon, gwiazdy już powoli zaczynają gasnąć, kawa pachnie resztą nocy i początkiem dnia.
– Kopsniesz szluga?
– Od kiedy palisz?
– Od kiedy zadajesz takie pytania? Starszych, a przede wszystkim kobiet, się o takie rzeczy nie pyta – mówi z pełną powagą.
Podaje papierosa, odpalam, Fifa zaciąga się głęboko i zaczyna wyć do księżyca.
– Obudzisz wszystkich w domu, ucisz się!
– A jak ty wracasz o piątej nad ranem z tych swoich nocnych eskapad i czołgasz się po schodach, to jest wszystko w porządku, tak?
Wyje dalej.
No i tak sobie siedzimy, pies rozmawia z księżycem, co jakiś czas prosi mnie o kolejnego papierosa, paczka topnieje z minuty na minutę, ale jest całkiem przyjemnie.
– Ty, a wiesz, że jutro, to znaczy dzisiaj, idziemy na pedicure?
– Chyba ty.
– Sama nie pójdę. Ktoś musi mnie zaprowadzić. I zapłacić. Jestem psem. Zapomniałeś?
– No tak.
Skończyliśmy paczkę, zrobiłem sobie jeszcze herbatę, Fifie przyniosłem wodę w misce, bo też ją zaczęło suszyć od nadmiaru substancji smolistych. Potem skromne śniadanie, znowu kawa i papierosy, ze dwa rozdziały książki na rozruszanie wyobraźni, no i nie ma rady, trzeba iść do tego weterynarza.
– Znowu mi zakładasz tę pedalską smycz?
Patrzy się na mnie z wyrzutem.
– Jest spoko. Fancy. Tak się teraz psy noszą. Kilka lat temu była obciachowa, ale teraz już jest modna, daj spokój.
– Taa. Tak samo modna, jak twoje zielone, spedalone spodnie. Myślisz, że jak mnie weźmiesz ze sobą, przystroisz jak bożonarodzeniową choinkę, to kobiety zaczną się za tobą oglądać?
– Wiesz że nie masz wyjścia? Jesteś psem.
– No tak.
Więc idziemy. Fifa w trakcie spaceru komentuje napotkaną rzeczywistość. Oberwało się kilku młodzieniaszkom, którzy jeżdżą „spedalonymi beemkami”, tylko po to, żeby zaszpanować swoim „spedalonym dziewczętom”, dostało się także samcom szczekającym tu i ówdzie przy ogrodzeniach. Fifa twierdzi, że seks jest przereklamowany, a związki do dupy. Przypomniałem jej, że to pewnie dlatego, że jest wykastrowana, a ona wtedy ostentacyjnie zrobiła kupę na środku chodnika.
– A teraz to zbieraj – powiedziała.
Tak więc nie wchodziłem z nią więcej w polemikę, bo nie chciałem mieć do czynienia z gównianymi argumentami. W końcu dotarliśmy do przychodni, która mieści się na przeciwko kościoła. Siadam na murku, Fifa znowu obsępia mnie z fajek. W kolejce czeka pitbull, który cały czas skomle, bo boi się zastrzyku.
– Taki mięśniak, a już się obsrał. Frajer – powiedziała Fifa zaciągając się papierosem.
Dopalamy, wchodzimy przez uchylone drzwi do środka. Czujemy sterylny zapach tych wszystkich chemicznych rzeczy, którymi szczepi się psy, opatruje rany i tak dalej. Nagle Fifa drętwieje, zaczyna sapać i dostaje ślinotoku.
– Co się dzieje?
– No popatrz. Tu są wszędzie narkotyki. Xenax, Prozac, Edronax, Valium…
Siedzimy marzymy, już widzimy to oderwanie od szarej rzeczywistości, zobojętnienie, błogostan, gdy nagle, od narkotykowej wizji odrywają nas fragmenty rozmowy właściciela pitbulla z lekarzem.
– Ma pani puszkę Prozaca. Wystarczy dodać do miski dwie łyżki tego specyfiku i psu się nawet srać nie będzie chciało, he, he.
Fifa patrzy się na mnie autentycznie wkurwiona.
– Jak mi będzie obcinać te pazury to mu nasram na stół. Okej?
– Okej.
Jak powiedziała, tak zrobiła. Była przeszczęśliwa. A lekarz zwietrzył interes i dostaliśmy Prozac w gratisie. Do przetestowania.
– Jest twój – powiedziała Fifa.
– Dzięki, stara.
– Nie ma za co.

Tekst pierwotnie opublikowany na fejsie 22 sierpnia.