Na skraju świata

Siedzieliśmy razem na skraju świata. Obok dymiły kubki z gorącą herbatą. Wypatrywaliśmy tej jednej, spadającej gwiazdy. Przez całą noc. Potem robiło się chłodno i herbata była gorzka.

Siedzieliśmy razem nad przepaścią. Most już dawno się skruszył, deski spróchniały. Zostały resztki marzeń i pragnień – że można przejść na drugą stronę. Potem obsuwał się grunt, a ja nie chciałem nawet patrzeć jak spadasz.

Patrzymy oboje w odległym kierunku. Ja na ciebie, przez ciebie i obok ciebie. Ty na mnie, obok mnie i za mną. I gdzieś tam, na górze, wysłużony los zrzuca arkturową gwiazdę. Ale nikt jej nie widzi i tak już zostanie.